Vincent wszedł cicho na stacje kolejową. Nagle zadzwoniła mu komórka.
-Tak? mówił sucho do telefonu.
-Masz to już z głowy... rzekł i nacisnął "czerwoną słuchawkę"
Po tej krótkiej rozmowie mężczyzna rozpromienił się i podszedł do torów. Właśnie nadjeżdżał pociąg.
-Zabawmy się... wymamrotał i strzelił z Cerberusa w szyny kolejowe. Maszyna zaczęła hamować, a on wskoczył na jej dach. Zaczął po nim biec, a gdy znalazł małe drzwiczki wskoczył do środka.
-Kim jesteś?! krzyknął łysawy osobnik, do którego celowal teraz Vincent.
-Twym wyzwolicielem... powiedział i wskazał na mały znaczek ShinRy, który był wyszyty na jego mrocznym płaszczu. Nie czekając na odpowiedź strzelił do niego, trafiając mu między oczy.
-Misja wykonana... Ale zabawa wciąż trwa... uśmiechnął się i ruszył przed siebie wykańczając wszystkich, których spotkał po drodze. Nie zwracał uwagi na to czy byli to cywile, żołnierze bądź politycy. Pragnął teraz krwi i nie obchodziło go to, do kogo ona należała.
Po pewnym czasie wyskoczył z pociągu i zrobił "porządek" również na stacji. Kiedy było po wszystkim rozejrzał się wokół i napawał się tym, czego dokonał. Wszędzie leżało mnóstwo martwych ciał, należących nie tylko do mężczyzn, ale także kobiet i dzieci. Zadowolony ze swego czynu, ruszył w kierunku Forgotten City.