Mieszkaniec
-Właściwie to nic... Przytomny jestem dopiero od kilku dni. Przyszedłem tu wczoraj. Zaczął mówić niechętnie.
Offline
Aha... <kiwnęła głową i odwróciła wzrok>
<bała się, że swoimi pytaniami go rozzłości i znowu stanie się "inny">
Offline
Mieszkaniec
-Taaa... to, no... Zaczął niepewnie coś mówić, ale ugryzł się w język i urwał nagle. Kaena nie wyglądała w tej chwili na kogoś, kto pragnął rozmowy, więc postanowił jej nie drażnić.
Ostatnio edytowany przez Vincent Valentine (28-03-2009 22:33:35)
Offline
<spoglądnęła na niego zaciekawiona>
Offline
Mieszkaniec
-A tak właściwie to skąd się tu wzięłaś? Spojrzał na nią pytająco.
Offline
<wzrusza ramionami>
Jakoś tak... pomyślałam, że może...
Offline
Mieszkaniec
Postanowił jej nie przerywać i poczekać na dokończenie przez nią zdania...
Ostatnio edytowany przez Vincent Valentine (28-03-2009 22:37:24)
Offline
<odwraca wzrok>
<po kilku minutach wstaje i podchodzi do okna>
Offline
Mieszkaniec
-Ehh...Westchnął cicho.
-A długo przyjaźnisz się z tą... Ashlą? Spytał z lekkim zdziwieniem.
Offline
Nie przyjaźnie się z nią <powiedziała lodowatym głosem i przeszła do sypialni>
Offline
Mieszkaniec
Zerknął na nią zdziwiony. Właściwie to nie wiedział już jak na nią patrzeć. Zdziwiony był samym faktem, że Kaena się już zjawiła, a po każdej minucie "rozmowy" jego zdziwienie rosło. Postanowił nie odpowiadać na to, co przed chwilą usłyszał.
Offline
<rozgląda się po nowym pomieszczeniu i zastanawia się>
Offline
Mieszkaniec
-Bądź teraz mądry i pisz wiersze... Westchnął sam do siebie i podparł się o poręcz krzesła, na którym właśnie siedział.
Offline
<uśmiechnęła się słysząc co mówi Vincent>
Offline
Mieszkaniec
-Kobiety... Zawsze to samo... Zmrużył oczy i zrobił jakiegoś grymasa.
-Najlepiej byłoby z żadną nie zaczynać się zadawać tylko położyć się w tej swojej trumnie i odleżeć co swoje... Przynajmniej spokój bym miał... Dodał po chwili namysłu i zaczął przytupywać nogą jakby ze złości.
Offline