Ashla - 27-03-2009 11:01:57

Spacerując po Wutai można się natknąć na ciekawy domek. Słowo "ciekawy" ma tu dość duże znaczenie, bowiem dom ten nie jest taki jak inne w tej okolicy. Mówiąc krótko, wyróżnia się. Różnica nie polega jednak na tym, że z zewnątrz budynek ten wygląda bardziej bogato od innych, czy też na tym, że jest bardziej zaniedbany. Pod tym względem domek nie wyróżnia się niczym spośród innych domków. Mówiąc szczerze, w tym miejscu wszystkie wyglądają na takie same. Temu zaprzeczyć nie można. W końcu to jest jednym z atutów budujących atmosferę Wutai, a jak wiemy tysiące turystów zjeżdża się tu każdego roku. Mimo wszystko, w tym domku jest coś, co sprawia, że przechodzący obok niego człowiek zatrzymuje się przy nim chwilkę, żeby się mu bliżej przyjrzeć. Nic zadziwiającego niestety nie zobaczy, ale to miejsce budzi ciekawość wielu ludzi z nie wyjaśnionych do tej pory przyczyn. Tego nie wiem również ja. (Nie pytajcie kim jest "ja", bo na to pytanie także nie znam odpowiedzi) Wiem natomiast, do kogo należy ten domek. Otóż jest to dom Ashly. Bezkonfliktowa kobieta, była członkini SOLDIER. Mieszka w tej okolicy, kiedy szuka spokoju. Ty jednak, drogi czytelniku, zapewne ciekawy jesteś tego, jakie tajemnice czyhają w tym mieszkaniu. Muszę Cię rozczarować: dosłownie żadne. Po wejściu do środka natkniesz się na kilka pomieszczeń, w tym kuchnię, sypialnię i takie tam. Nie są jakoś bogato urządzone, ale za to jest tu czysto i schludnie. Panuje tu miła atmosfera... Kominek, łóżko, gablota z odznaczeniami oraz szafka z bronią i materią... Standardowe wyposażenie sypialki plus kilka drobniejszych szczególików. Pewnie zapytasz: "jak to? Jedna z najlepszych żołnierzy SOLDIER urządziła sobie mieszkanko na jakiś staroświecki, babciny styl? Beż żadnych dodatków, sztuczek, fajerwerków itp.?" Odpowiedź jest prosta: "Oczywiście". Ashla zawsze była skromna...

Vincent Valentine - 27-03-2009 11:22:55

Vincent stanął przed drzwiami "ciekawego" domku. Zaczął czegoś pilnie szukać w kieszeniach pod płaszczem i po chwili wyciągnął klucze podarowane mu przez Ashlę. Otworzył zamek i wszedł do mieszkania przymykając za sobą drzwi. Rozejrzał się wokół i uśmiechnął się do siebie. To miejsce mu odpowiadało. Było tu czysto i przytulnie. Szczerze mówiąc nie miałby nic przeciwko, gdyby ktoś zaproponował mu zatrzymanie się tu do końca swych dni... Choć i tak śmiercią naturalną umrzeć nie mógł, co było "prezentem" od profesora Hojo. Ale to nie czas na rozmyślanie. Był bardzo zmęczony, więc czym prędzej zaparzył sobie herbaty, napalił w kominku i położył się na wygodnym łóżku...

Kaena - 28-03-2009 21:12:29

<podchodzi powoli pod dom i wpatruję się w okno>
<czuje obecność Vincenta>

<po chwili niepewnie podchodzi pod drzwi i puka>

Vincent Valentine - 28-03-2009 21:46:48

Ciepło wydzielające się z kominka i miękkie łóżko sprawiło, że Vincent zasnął niemal natychmiast po położeniu się. Jednak jego sen nie trwał zbyt długo, gdyż został przerwany przez czyjeś pukanie do drzwi. Otworzył wolno oczy, a gdy stwierdził, że osoba czekająca przed domem nie da mu spokoju, zwlókł się leniwie z łóżka i poszedł otworzyć drzwi.
-Ah to ty...Wymamrotał. Na jego twarzy malowało się wielkie zdziwienie, jednak Kaena nie mogła tego poznać, gdyż mieszało się ze znużeniem po wybudzeniu go ze snu. Właściwie nie miał jej tego za złe, ale do końca nie wiedział co się wokół niego teraz dzieje.
-Proszę, wejdź. Powiedział z lekkim uśmiechem i wpuścił starą znajomą do środka.

Kaena - 28-03-2009 21:48:25

<spogląda na niego i wchodzi wolno do budynku>

Vincent Valentine - 28-03-2009 21:55:27

Vincent zamknął drzwi i przyjrzał się Kaenie niechętnie. Dawno jej nie widział i jakoś nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób miałby zacząć z nią rozmowę. Tym bardziej, że przed ostatnią jego "śmiercią" nie układało się między nimi najlepiej...
W każdym bądź razie postanowił zaryzykować i zacząć od zaproszenia jej do pokoju i naparzenia dla niej czegoś w rodzaju herbaty...

Kaena - 28-03-2009 21:57:27

<przyjrzała mu się badawczo>
<po chwili weszła do pokoju i usiadła na kanapie>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:03:19

Zmieszany Vincent udał się do kuchni i wziął się za przygotowanie "herbaty". Gospodyni była z niego marna, więc Kaena mogła mieć niezły ubaw, gdyby zobaczyła jego wyczyny. Mimo wszystko udało mu się wykonać swoje zadanie i po kilku minutach wręczył znajomej dziwny napój.
-Uważaj, trochę gorące... Powiedział niepewnie unikając jej wzroku, po czym usiadł na jakimś krześle.
-Eee... Co u Ciebie? Rzucił szybko chcąc znaleźć jakiś temat.

Kaena - 28-03-2009 22:06:21

<uśmiecha się lekko i odstawia napój>
<pociera oparzoną skórę, lecz Vincent nie zauważa tego>
U mnie... marnie <mówi i rozgląda się po pokoju>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:10:23

Zobaczył w oczach Kaeny zaciekawienie pomieszczeniem.
-A to jest dom... Ahh... Wy się chyba jeszcze nie poznałyście... Stwierdził przygryzając wargę.

Kaena - 28-03-2009 22:11:32

<widzi obraz krótkowłosej dziewczyny w myślach Vincenta i poważnieje>
Ashla...

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:14:49

-Znacie się? Spojrzał na nią zdziwiony.

Kaena - 28-03-2009 22:16:44

<kiwa powoli głową>
<widać, że nie jest zachwycona miejscem zamieszkania Vincenta>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:19:46

Zmierzył ją dziwnie i po chwili powiedział szybko: -Aaa... to nie tak jak myślisz! Ja tu nie mieszkam. Jestem tu przelotnie... no bo wiesz, ja... Zaczął coś mamrotać pod nosem wyraźnie czując się zakłopotany.

Kaena - 28-03-2009 22:21:57

<uśmiecha się spokojnie>
Spokojnie
A u Ciebie co?

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:24:32

-Właściwie to nic... Przytomny jestem dopiero od kilku dni. Przyszedłem tu wczoraj. Zaczął mówić niechętnie.

Kaena - 28-03-2009 22:28:36

Aha... <kiwnęła głową i odwróciła wzrok>
<bała się, że swoimi pytaniami go rozzłości i znowu stanie się "inny">

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:33:17

-Taaa... to, no... Zaczął niepewnie coś mówić, ale ugryzł się w język i urwał nagle. Kaena nie wyglądała w tej chwili na kogoś, kto pragnął rozmowy, więc postanowił jej nie drażnić.

Kaena - 28-03-2009 22:34:04

<spoglądnęła na niego zaciekawiona>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:34:51

-A tak właściwie to skąd się tu wzięłaś? Spojrzał na nią pytająco.

Kaena - 28-03-2009 22:36:00

<wzrusza ramionami>
Jakoś tak... pomyślałam, że może...

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:37:16

Postanowił jej nie przerywać i poczekać na dokończenie przez nią zdania...

Kaena - 28-03-2009 22:39:12

<odwraca wzrok>
<po kilku minutach wstaje i podchodzi do okna>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:42:03

-Ehh...Westchnął cicho.
-A długo przyjaźnisz się z tą... Ashlą? Spytał z lekkim zdziwieniem.

Kaena - 28-03-2009 22:43:52

Nie przyjaźnie się z nią <powiedziała lodowatym głosem i przeszła do sypialni>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:47:08

Zerknął na nią zdziwiony. Właściwie to nie wiedział już jak na nią patrzeć. Zdziwiony był samym faktem, że Kaena się już zjawiła, a po każdej minucie "rozmowy" jego zdziwienie rosło. Postanowił nie odpowiadać na to, co przed chwilą usłyszał.

Kaena - 28-03-2009 22:47:47

<rozgląda się po nowym pomieszczeniu i zastanawia się>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:50:00

-Bądź teraz mądry i pisz wiersze... Westchnął sam do siebie i podparł się o poręcz krzesła, na którym właśnie siedział.

Kaena - 28-03-2009 22:51:11

<uśmiechnęła się słysząc co mówi Vincent>

Vincent Valentine - 28-03-2009 22:55:19

-Kobiety... Zawsze to samo... Zmrużył oczy i zrobił jakiegoś grymasa.
-Najlepiej byłoby z żadną nie zaczynać się zadawać tylko położyć się w tej swojej trumnie i odleżeć co swoje... Przynajmniej spokój bym miał... Dodał po chwili namysłu i zaczął przytupywać nogą jakby ze złości.

Kaena - 28-03-2009 22:57:08

<słysząc słowa Vincenta zaciska mocno dłoń i rozbija szklany przedmiot, który trzymała>
<na ziemie spadają krople krwi>

Vincent Valentine - 28-03-2009 23:00:30

Vincent usłyszał dźwięk rozbijającego się szkła. Czym prędzej wybiegł w stronę sypialki, by sprawdzić co się stało.
-Nic Ci nie jest!? Krzyknął z troską w głosie, widząc krople krwi na podłodze.

Kaena - 28-03-2009 23:01:40

Nie... <mamrocze cicho jakby ze smutkiem w głosie i wyciera dłoń>
<po ranach nie ma śladu>

Vincent Valentine - 28-03-2009 23:05:10

Zerknął na dłoń, na której nie było ani śladu zadrapania. Właściwie nie zdziwiło go to, w końcu miał do czynienia z wampirem.
-To dobrze... A mogę Ci w czymś pomóc, czy będziesz się tak włóczyła po tym mieszkaniu w kółko? Spytał z lekką ironią w głosie.

Kaena - 28-03-2009 23:06:16

<wzrusza ramionami>
Wolałabym byś został... <mówi cicho>

Vincent Valentine - 28-03-2009 23:10:09

Skrzywił się lekko i usiadł na rogu łóżka.
-Chciałabyś o czymś porozmawiać? Nie jesteś dziś taka jak dawniej...

Kaena - 28-03-2009 23:12:28

Staram się... być ostrożna <Mówi cicho i niepewnie. Po chwili podchodzi do niego wolno>

Vincent Valentine - 28-03-2009 23:14:35

-Ostrożna? Rzekł jakby zakłopotany. -Ta kobieta chyba nie może mnie już bardziej dobić... Pomyślał przez chwilkę, ale szybko pozbył się tej myśli, gdy przypomniał sobie, że Kaena potrafi czytać w myślach.

Kaena - 28-03-2009 23:16:10

<spogląda na niego nie rozumiejąc >

Vincent Valentine - 28-03-2009 23:20:27

-Kaena... Jestem taki jak dawniej. Nie musisz na nic uważać... Zmieniać się też nie zamierzam. Zaczął mówić "prosto z mostu"
-Chodzi mi o to, że możesz być sobą... Jak dawniej. Spostrzegł, że gada głupoty, więc sprecyzował swoją wypowiedź.

Kaena - 29-03-2009 11:50:20

"Jak dawniej?"
<Powtarza nieświadomie ze słyszalną udręką>

Vincent Valentine - 29-03-2009 16:40:07

-Po prostu... Urwał.
-Ahh... Ja się do tego nie nadaję... Warknął sam do siebie pod nosem i wyszedł do kuchni.

Kaena - 30-03-2009 09:28:18

<popatrzyła za nim zdziwiona i weszła szybko do kuchni>
Vin?

Vincent Valentine - 30-03-2009 14:31:16

-Hmmm? Mruknął cicho nie odwracając głowy od widoku za oknem.

Kaena - 30-03-2009 15:16:30

<podeszła do niego cicho>
<niepewnie podniosła ręce i objęła go od tyłu>

Vincent Valentine - 31-03-2009 21:31:37

Gdy poczuł dotyk Kaeny przeszedł go zimny dreszcz. Sam nie wiedział dlaczego. W końcu znali się dobrze i można powiedzieć, że jest ona najbliższą mu osobą. Mimo wszystko, ostatnimi czasy stała się mu jakoś obca. Nie potrafił sobie tego wyjaśnić. W każdym bądź razie postanowił nie zareagować na to i poczekać co stanie się dalej.

Kaena - 31-03-2009 21:33:26

Vin... Tęsknie za Tobą... <powiedziała smutno i przymknęła oczy>

Vincent Valentine - 31-03-2009 21:34:44

Przecież jestem tu... Przy Tobie... Powiedział cicho odwracając głowę w jej stronę.

Kaena - 31-03-2009 21:36:03

Wiesz o co mi chodzi... <powiedziała szeptem>

Vincent Valentine - 31-03-2009 21:39:56

-Obawiam się, że nie zupełnie...

Kaena - 31-03-2009 21:49:13

<westchnęła cicho i przyglądnęła mu się>
Tęsknie za NAMI...

Vincent Valentine - 31-03-2009 22:02:09

Westchnął tylko i spuścił lekko głowę. Patrzył na nią ukradkiem, ale wolał się w tym momencie nie odzywać.

Kaena - 31-03-2009 22:04:03

<stała nie odzywając się>
<czekała na jego reakcje>

Vincent Valentine - 01-04-2009 21:31:45

-Już jestem... Wymamrotał cicho i delikatnie wysunął się z jej objęć.

Kaena - 01-04-2009 22:28:46

<popatrzyła na niego smutno i odwróciła się szybko by ukryć łzy>

Vincent Valentine - 01-04-2009 22:46:05

Popatrzył na nią ze zrezygnowaniem.
-Ehh.. Westchnął sam do siebie. Zrobiło mu się jakoś żal Kaeny, ale nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób mógłby ją pocieszyć.
-Kaena, przecież powiedziałem, że już jestem... Przy Tobie... Powiedział po dłuższej chwili kładąc rękę na jej ramieniu.

Kaena - 01-04-2009 22:48:19

<popatrzyła na niego>
Czy to musi być takie trudne? <powiedziała bardziej do siebie i przytuliła się do niego mocno, chowając głowę w jego ramionach>

Vincent Valentine - 01-04-2009 23:00:34

-Zdaje Ci się... Powiedział ze zrezygnowaniem i nie wiedząc co robić objął ją lekko.
-Tylko nie płacz więcej...

Kaena - 01-04-2009 23:01:17

<kiwnęła głową na zgodę>

Vincent Valentine - 01-04-2009 23:06:11

Uśmiechnął się i pogłaskał ją po głowie, jak małą dziewczynkę.
-Usiądź tam, ja zrobię coś do picia. Powiedział wesoło, myśląc że "spór z Kaeną" został zażegnany i wyszedł do kuchni.

Kaena - 01-04-2009 23:07:37

<siadła na kanapie i wbiła wzrok w okno>

Vincent Valentine - 01-04-2009 23:10:42

-Masz, po tym poczujesz się lepiej. Podał dziewczynie szklankę z napojem "przypominającym herbatę", po czym stanął przy parapecie.

Kaena - 01-04-2009 23:15:56

<wzięła szklankę nie odwracając wzroku>

Ashla - 01-04-2009 23:20:21

Drzwi nagle "odskoczyły" z hukiem.
-Ohayoo! Krzyknęła radośnie tuż po "delikatnym otworzeniu drzwi", co w tym wypadku można tłumaczyć dosłownie na "wykopaniu ich z półobrotu". Odłożyła niedbale część swojego ekwipunku na przedpokoju i skierowała swoje kroki do saloniku.
-No proszę, kogo my tu mamy... Powiedziała z uśmiechem do Kaeny stając w progu i zarzucając swój miecz na plecy.

Kaena - 01-04-2009 23:25:16

<przeniosła wzrok na gospodynie i kiwnęła jej głową na przywitanie>
<nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego dźwięku>

Vincent Valentine - 01-04-2009 23:28:44

-Miło Cię znów widzieć. Powiedział radośnie.
-Zapewne jesteś zmęczona... Zrobię Ci coś gorącego do picia. Dobrze Ci to zrobi. Powiedział wychodząc do kuchni. Z tego co zauważył, te "panienki" nie bardzo za sobą przepadały, więc wolał nie widzieć, co dalej może się dziać.

Kaena - 01-04-2009 23:35:03

<znowu spoglądała w okno>

Ashla - 01-04-2009 23:38:56

-Jestem Ashla, a ty? Uśmiechnęła się uroczo.
-Powiedz mi, czy my się przypadkiem gdzieś już nie widziałyśmy? Spytała wchodząc do pokoju "władczym" krokiem.

Kaena - 01-04-2009 23:40:34

<Popatrzyła na nią zdezorientowana>
E... Tak... chyba tak... <powiedziała po chwli>

Ashla - 01-04-2009 23:42:27

-A przypomnisz mi gdzie? Niestety nie zostałam obdarzona dobrą pamięcią... Powiedziała to z lekką ironią w głosie, jednak nie przesadnie, gdyż jej celem nie jest obrażenie swojej rozmówczyni...

Kaena - 02-04-2009 09:34:39

W szpitalu

Ashla - 02-04-2009 09:51:50

Zamyśliła się na chwilę.
-Ah, tak. Pamiętam Cię. Uśmiechnęła się "szyderczo".

Kaena - 02-04-2009 09:53:37

<zimno odwzajemniła uśmiech i odwróciła głowę>

Ashla - 02-04-2009 09:58:31

Przypatrzyła się swojej "przyjaciółce" uważnie, a nie mogąc znieść jej małomówności zaczęła krzątać się po pokoju.
-Nie masz mi chyba za złe tego zajścia w szpitalu? Spytała lekceważąco szukając czegoś w kredensie.

Kaena - 02-04-2009 09:59:30

<wzruszyła lekko ramionami>
To przeszłość

Ashla - 02-04-2009 10:02:16

Przerwała na chwile swoją czynność by ze zdziwieniem przypatrzeć się Kaenie.
-Też tak uważam. Powiedziała po dłuższym zastanowieniu, po czym znów zaczęła czegoś szukać.

Kaena - 02-04-2009 10:04:12

<Popatrzyła na nieruszoną szklankę>

Ashla - 02-04-2009 16:04:40

-Tu jesteś... Powiedziała usatysfakcjonowana wyjmując z szafki jakąś kulkę materii.
-Powiedz droga przyjaciółko, kim jest ten zakapturzony typek? Spytała Kaenę chcąc ją czymś zagadać.
-No wiesz, ten mag od siedmiu boleści...
Dodała, gdy zauważyła, że jej wcześniejsze wypowiedzenie nie było zbyt konkretne.

Kaena - 02-04-2009 16:10:08

Mag? <powtórzyła nie wiedząc o kogo chodzi>

Ashla - 02-04-2009 21:00:56

-Ten czubek co był z Tobą w tym szpitalu... Powiedziała już z lekkim zdenerwowaniem.
-No, ten taki o. Pokazała jakąś wysokość.

Kaena - 02-04-2009 21:02:38

Shaira? <powiedziała nie pewnie>

Ashla - 02-04-2009 21:04:32

-No, coś takiego obiło mi się o uszy...

Kaena - 02-04-2009 21:05:44

<pokiwała głową>

Ashla - 02-04-2009 21:13:19

-A nie... Otworzyła usta, ale w ostatniej chwili powstrzymała się od powiedzenia tego, co miała na myśli. Nie chciała urazić Kaeny, więc zaczęła ponownie czegoś szukać.

Kaena - 02-04-2009 21:18:24

Nie wiem o nim za wiele...

Ashla - 02-04-2009 21:56:25

-A wyglądaliście wtedy na dobrych znajomych... Uśmiechnęła się lekko unosząc głowę znad szafki.

Kaena - 02-04-2009 22:01:32

<wzrusza ramionami>
Nie sądź książki po okładce...

Ashla - 02-04-2009 22:03:42

-Hah, ale "ciekawie" razem wyglądacie. Zaśmiała się i wróciła do swojego zajęcia.

Kaena - 02-04-2009 22:04:26

<wzruszyła ramionami>

Vincent Valentine - 02-04-2009 22:17:35

Wszedł do pokoju z napojem dla Ashly.
-Masz, dobrze Ci zrobi. Podał jej kubek.
-Jak tam się dogadujecie? Popatrzył na Ashlę pytająco.

Ashla - 02-04-2009 22:19:08

-Dziękuję.Wzięła kubek.
-Dogadujemy się tak, jakbyśmy znały się od lat. Czyż nie, moja przyjaciółko droga? Uśmiechnęła się dziwnie w jej stronę.

Kaena - 02-04-2009 22:20:18

Taa... <powiedziała zaspanym głosem>
<wbiła swoje spojrzenie w Vincenta>

Ashla - 02-04-2009 22:24:43

-A widzisz? Nie jest tak źle. Zawołała i objęła Vincenta przyjacielsko.

Vincent Valentine - 02-04-2009 22:25:52

-Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się z tego powodu. Powiedział radośnie patrząc się na Kaenę.

Kaena - 02-04-2009 22:27:42

<popatrzyła na Ashle dziwnie i szybko odwróciła wzrok>

Ashla - 03-04-2009 15:23:19

Puściła Vincenta i rozejrzała się wokół.
-Co Was dziś ugryzło? Spytała ze zdziwieniem widząc, że nikt się nie odzywa.

Kaena - 03-04-2009 18:31:32

<milczała>

Graham Masterton - 04-04-2009 11:07:55

<przechodzi koło domu zasłonięty płaszczem .Nie zwraca uwagi na otoczenie>

Vincent Valentine - 05-04-2009 13:27:55

-Ano, wiesz... bo, no tego... Podrapał się po głowie i urwał. Zerknął na Kaenę zakłopotany.

Kaena - 05-04-2009 13:30:19

<popatrzyła na niego nie wiedząc co odpowiedzieć>

Ashla - 05-04-2009 13:31:51

-Vin, czy mógłbyś zostawić nas na chwilkę? Wiesz, babskie sprawy. Puściła mu oczko i zwróciła głowę w stronę Kaeny.

Kaena - 05-04-2009 13:33:32

<spojrzała na nią zaciekawiona>

Vincent Valentine - 05-04-2009 13:35:55

-Taak, jasne. Oczywiście. Powiedział szybko i czym prędzej wyszedł z pokoju. W jego myślach malowało się słowo: "dzięki". Usiadł na jakimś krześle w kuchni i odetchnął ze spokojem. Nie miał już siły na takie rozmowy. Na pewno nie dziś. Miał tylko nadzieję, że dziewczyny nie rozniosą domu w ramach "negocjacji"...

Kaena - 05-04-2009 13:37:08

<Słysząc jego myśl trochę się zezłościła ale nie pokazała tego po sobie>

Ashla - 05-04-2009 13:38:43

Spojrzała chwilę za wychodzącym Vincentem, a gdy upewniła się, że wyszedł, odwróciła głowę z powrotem do Kaeny.
-Już go tu nie ma. Bądź pewna, że nas nie słyszy.

Kaena - 05-04-2009 13:40:45

taa... <powiedziała z dziwnym wyrazem twarz>
<nie wiedziała czego Ashla może od niej chcieć>

Ashla - 05-04-2009 13:45:19

-Dobra... Bez owijania w bawełnę. Zmieniła swój ton głosu ze "słodkiego" jakiego używała przy Vincencie na nieco bardziej "groźny". Jednak nie był on nadal zaliczany do dźwięków, których należy się bać.
-Powiedz mi, o co chodzi? Widzę przecież, że coś jest nie tak. Spojrzała jej prosto w oczy.
-Jestem przyjaciółką i mogę pomóc. Gdyby tak nie było, nie siedziałabyś tu teraz... Vincent też nie. Dodała, gdy zobaczyła dziwny wyraz twarzy Kaeny.

Kaena - 05-04-2009 13:48:56

O co ma chodzić? <zapytała martwym i wyprutym głosem>

Ashla - 05-04-2009 13:52:51

-Nie mydl mi oczu. Przecież widzę, jak się oboje zachowujecie... A na pytanie "o co ma chodzić" ty mi odpowiesz. Mówiła cały czas wpatrując się w jej oczy.

Kaena - 05-04-2009 13:56:52

<wzruszyła ramionami>
Może to Jego powinnaś się spytać...

Ashla - 05-04-2009 13:58:02

-Ale pytam Ciebie... Odpowiedziała chłodno.

Kaena - 05-04-2009 14:01:45

A ja nie znam odpowiedzi <powiedziała głosem po którym po Ashli przebiegły ciarki>

Ashla - 05-04-2009 18:55:48

-A według Ciebie kto powinien ją znać? Spytała z ironią.

Kaena - 05-04-2009 20:25:16

On
<temperatura jej głosu spadła o kilka stopni>

Graham Masterton - 05-04-2009 20:44:55

<Przechodząc obok domu zatrzymuje się , wpatruje się w dom martwym spojrzeniem>

Kaena - 05-04-2009 20:52:35

<spogląda w okno wyczuwając nową obecność>

Ashla - 05-04-2009 20:54:45

-Widzę, że się nie rozumiemy... Powiedziała ze zrezygnowaniem.
-Zaczniesz sama mówić, czy chcesz wydłużyć tą rozmowę specjalnie? Syknęła zniecierpliwiona.

Kaena - 05-04-2009 20:55:32

<przeniosła na nią swój wzrok>
Więc co mam mówić?

Graham Masterton - 05-04-2009 20:56:02

<Przykryty płaszczem do ziemi podchodzi do dzrzwi>

Ashla - 05-04-2009 21:00:50

-Dobra... Zrobimy to inaczej. Powiedziała zrezygnowana.
-Znam sytuację. Nie jestem taka głupia, jak Ci się wydaje. Choć może na to nie wygląda... Popatrzyła na nią z ukosa.
-Ale wróćmy do tematu...

Kaena - 05-04-2009 21:01:33

Nie uważam Cię za głupią

Graham Masterton - 05-04-2009 21:01:52

<Wyciąga rękę spod płaszcza i dotyka nią drzwi >

Ashla - 05-04-2009 21:06:12

-Miło słyszeć. Uśmiechnęła się, jakby udawanie.
-Ale jak już mówiłam... Dobra, inaczej... Podrapała się po głowie. Nie wiedziała, jak zacząć rozmowę o "takich sprawach".
-Powiem to prosto z mostu. Źle się za to zabieracie. No, wiesz o co chodzi...

Kaena - 05-04-2009 21:07:45

<wzrusza ramionami>
Mozę powinnaś z Nim pogadać nie ze mną...

Graham Masterton - 05-04-2009 21:07:49

<Jego ręka staje się czerwona a drzwi się delikatnie otwierają>

Ashla - 05-04-2009 21:10:19

-Nie, muszę pogadać z Tobą, bo to dotyczy właściwie Ciebie, a nie jego. Powiedziała wpatrując się w jej oczy.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:11:04

<wchodzi do domu i rozgląda się>

Ashla - 05-04-2009 21:13:46

-Zdaje się, że będziemy musiały dokończyć później. Powiedziała rozwścieczona zdejmując z pleców szeroki miecz.
-Nie obrazisz się, jeśli przełożymy tę rozmowę?
Spytała wkładając do broni jakąś kulkę materii.

Kaena - 05-04-2009 21:15:33

Nie... Chętnie się zabawię <uśmiecha się ponuro i od tyłu podchodzi do "gościa">

Graham Masterton - 05-04-2009 21:16:34

<wymawia dziwne słowa po czym podnosi rękę >Azara grintes<wokół niego powstaje podmuch powietrza który łamie meble>

Ashla - 05-04-2009 21:18:07

-Hej, koleś! Rozumiem wejście bez pukania, co i tak jest nie ładne... Ale robić masakrę w czyimś domu to już przesada! Wrzasnęła zdenerwowana i przyjęła pozycję bojową, wyciągając przy tym drugi miecz.

Kaena - 05-04-2009 21:18:25

<podchodzi bliżej i zatapia kły w jego szyi>
<po kilku minutach puszcza i rzuca odrętwiałego na kanapę>
To nie ładnie tak się zakradać, wiesz? <mówi "słodkim" tonem>

Graham Masterton - 05-04-2009 21:20:38

Wampir ???<ponury śmiech >Inverto<podłoga się zatrzęsła a Graham zniknął>

Kaena - 05-04-2009 21:21:48

<uśmiecha się>
Tak...
<odwraca się i wraca na swoje miejsce>
Teraz możemy pogadać <uśmiecha się>

Graham Masterton - 05-04-2009 21:22:42

<deski w podłodze pękają i wyłaniają się z nich szkieletowate ręce>

Ashla - 05-04-2009 21:23:23

-Jak ja nienawidzę ludzi, uważających się za nie wiem co... Skrzywiła się i wróciła do pokoju.
-Od czego by tu zacząć... Zamyśliła się.

Kaena - 05-04-2009 21:25:47

<wstaje i podchodzi>
<wyjmuje katanę i odcina ręce>
<po chwili zamyka oczy i skupia się na czymś>
<stojący nie daleko Graham dostaje zawrotów głowy>

Graham Masterton - 05-04-2009 21:27:30

<Stojąc przed domem pada na kolana z bólu > Is... Iso...Isome <wokół niego wytwarza się kula plazmy , Graham krzywiąc się z bólu wstaje>

Ashla - 05-04-2009 21:28:17

-Jeszcze sobie nie poszedł? Spytała znużona.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:29:06

<z podłogi zaczynają wyskakiwać szkielety odziane w chełmy i miecze>

Kaena - 05-04-2009 21:32:55

Eh... Chciałam łagodnie <mówi cicho i skupia się ponownie>
<Graham upada nie przytomny a szkielety odchodzą>

Ashla - 05-04-2009 21:34:01

-Dajcie spokój... W biały dzień przy ludziach... Wycedziła przez zęby i zadała cięcie pobliskiemu szkieletowi.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:34:47

<Ashla i Kaena słyszą w swoich głowach głos cichy i mroczny "Nie stójcie mi na przeszkodzie a nic wam nie zrobię ">

Kaena - 05-04-2009 21:35:59

<Graham słyszy: Odejdź lub Cię zabije>
<po chwili Graham odchodzi>

Ashla - 05-04-2009 21:36:20

-Być przeszkodą we własnym domu... Skrzywiła się i przyjęła pozycję, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:38:10

<odchodzi a po chwili dom zaczyna płonąć> Na wieki mroku i przekleństwa diabła duchy i demony ludzie i zwierzęta.......

Ashla - 05-04-2009 21:39:54

-Niech go... Wbiła kolejną materię do broni. Po chwili dom wrócił o dawnego wyglądu.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:41:09

<Podłoga zaczyna się nagrzewać>

Ashla - 05-04-2009 21:44:36

-Co mu odbiło... Warknęła i użyła materii wody do ochłodzenia mieszkania.
W tym samym czasie wybiegła do obcego.
-Co to ma według Ciebie znaczyć?! Najście w biały dzień przy ludziach, bez żadnego motywu... Ot tak! Nie bądź dzieckiem...

Kaena - 05-04-2009 21:46:36

<skupia się i ochładza mieszkanie>

Graham Masterton - 05-04-2009 21:46:52

Inferno <Mówi spokojnym głosem , a podmuch który powstał odrzuca Ashle na parę metrów>

Ashla - 05-04-2009 21:48:26

Zrobiła przewrót i po kilku metrach "lotu" zatrzymała się wbijając swój miecz w ziemię.
-To bez sensu... Wymamrotała do siebie.

Graham Masterton - 05-04-2009 21:49:24

Bez sensu....hymm Masz rację

Vincent Valentine - 05-04-2009 21:50:37

Wzdrygnął się, gdy usłyszał jakieś odgłosy walki. Rozejrzał się chwilę, a po chwili zupełnie spokojny sięgnął po herbatkę.
-Nie będę im wchodził w paradę... Niech się pobawią nieco... Mruknął do siebie i wypił łyk napoju.

Ashla - 05-04-2009 21:51:19

-Czego tu szukasz?

Graham Masterton - 05-04-2009 21:53:19

To czego szukam ma ogromną cenę ,Daj mi to odszukać a nikomu nic się nie stanie<wymawia szorstko>

Kaena - 05-04-2009 21:53:41

<zmierzyła go wściekłym spojrzeniem>

Ashla - 05-04-2009 21:53:51

-I to coś masz zamiar znaleźć w moim domu?

Graham Masterton - 05-04-2009 21:54:33

Owszem.....

Ashla - 05-04-2009 21:55:35

-A może powiesz czego szukasz i postaram się ułatwić Ci zadanie...

Kaena - 05-04-2009 21:56:09

<stała cicho z zamkniętymi oczami>

Graham Masterton - 05-04-2009 21:56:42

Magi.....Magi umarłych istot<podnosi głos>

Ashla - 05-04-2009 21:58:18

-Nie zajmuję się magią... Czy wyglądam Ci na czarownicę?

Graham Masterton - 05-04-2009 21:59:43

<odwraca się do Kaeny> Czytanie w myślach nic ci nie da......
<powraca do rozmowy>Ty nie ale to co znajduje się po domem...

Ashla - 05-04-2009 22:01:41

-Słuchaj, do dziś nie zaobserwowałam w moim domu szwendających się szkieletów i temperatury jak z krematorium, więc wątpię w to, że coś tu znajdziesz.

Graham Masterton - 05-04-2009 22:03:16

Szkielety same nie powstają ......dwa tysiące lat temu tu zmienił się świat

Ashla - 05-04-2009 22:05:05

-Magia czy nie... Poszukaj jej sobie gdzie indziej.

Graham Masterton - 05-04-2009 22:07:40

Nie chciałem takiej odpowiedzi<idzie do domu nie zwracając uwagi na otoczenie>

Kaena - 05-04-2009 22:10:12

<siada z powrotem na kanapie>

Ashla - 05-04-2009 22:11:43

-Stój! To mój dom i to ja osądzę kto do niego wejdzie, a kto nie!

Graham Masterton - 05-04-2009 22:13:08

<wchodzi do domu>

Ashla - 05-04-2009 22:15:44

-Niektórzy nigdy się nie nauczą... Wrzuciła kulkę gravii do broni i cisnęła w niego mocą wypychającą go z mieszkania.
-Zgodzę się na twoje wejście do środka, jeśli mnie o to ładnie poprosisz i obiecasz nic nie popsuć.

Ashla - 05-04-2009 22:20:00

-Przyjdź tu kiedy indziej, naprawdę nie mam dziś czasu na takie zabawy.

Vincent Valentine - 05-04-2009 22:21:05

Wypił kolejny łyk herbatki.

Graham Masterton - 05-04-2009 22:25:17

<Graham znika>

Ashla - 05-04-2009 22:32:49

Odetchnęła z ulgą.
-Cóż, możemy wrócić do naszej rozmowy. Uśmiechnęła się do Kaeny i oparła się o parapet w pokoju.

Kaena - 05-04-2009 22:33:58

<też się uśmiechnęła>

Ashla - 05-04-2009 22:39:41

-Wróćmy do naszej rozmowy... Powiedziała uśmiechnięta.
-Jak by to zacząć... Słuchaj... Powiedziała niepewnie.
-On nie jest na to gotowy. Traktuj go chwilowo jako przyjaciela... Zaczęła mówić wolno.

Kaena - 05-04-2009 22:42:39

Ale był gotowy...

Ashla - 05-04-2009 22:47:57

-Może i był... Ale nie jest. Widzisz... Dużo się ostatnimi czasy wydarzyło... Ah, nie wiem co mam Ci powiedzieć.

Kaena - 05-04-2009 22:48:31

<wzrusza ramionami>

Ashla - 05-04-2009 22:54:50

-Wiesz... Zapewniam Cię, że on nadal do Ciebie coś czuje i tak dalej... Ale nie jest tego pewny, czy jakoś tak... Ah, nie mam pojęcia jak to Ci wytłumaczyć. Przygryzła wargę.

Kaena - 07-04-2009 11:11:57

<podchodzi do okna>

Ashla - 07-04-2009 19:14:26

-Posłuchaj... Zbyt mocno na niego naciskasz... On nie jest gotowy, a nie powie Ci tego, bo nie chce Cię urazić. Po tym właśnie poznasz, czy coś do Ciebie czuje. Dzięki temu wiesz, że zależy mu na Tobie.

Kaena - 07-04-2009 20:41:27

Naciskam?

Ashla - 07-04-2009 21:43:34

-Nie znam się na tym... ale na moje oko tak to wygląda. Powiedziała zrezygnowana.
-Gdy mówisz mu coś w stylu: "Tęsknię za nami", go to porusza. Doskonale wie o co chodzi, ale jednocześnie boi się "wrócić". Vincent opowiadał mi kiedyś o wydarzeniach z Tifą... To chyba też wpłynęło nieco na jego obecne zachowanie. Martwi się o Ciebie i nie chce Cię więcej narażać na takie doświadczenia... Wypowiedziała każdy wyraz wolno i wyraźnie.

Kaena - 08-04-2009 10:04:45

<stała cicho nie patrząc na nią>

Ashla - 08-04-2009 12:57:15

Stała zamyślona.
-W każdym bądź razie jako jego przyjaciółka chciałam Cię poprosić, byś nie "naciskała" w ten sposób na niego. Zacznijcie zachowywać się "normalnie". Rozmawiajcie ze sobą... Tu powinnam dodać, że Wasze ostatnie rozmowy w ogóle rozmów nie przypominają. Jedno z Was wypowie jakieś zdanie raz na piętnaście minut... To wygląda jakbyście mieli nie wiem jakie problemy, a powiedzmy sobie szczerze, że wy takich strasznych problemów nie macie... Uśmiechajcie się do siebie częściej. Przekonaj go do siebie swoją "jasną stroną" życia. Powiedziała po dłuższej chwili ciszy.

Kaena - 08-04-2009 15:09:41

<wpatrywała się w gwiazdy>
A jeśli ja nie mam swojej "jasnej strony"

Ashla - 08-04-2009 20:14:14

-Każdy ją ma. Powiedziała z uśmiechem.
-I uwierz mi, że Vincent właśnie ją dostrzegł jako pierwszą w Tobie, kiedy się poznaliście.

Kaena - 14-04-2009 19:15:58

Może...

Ashla - 19-04-2009 20:35:52

-Z resztą... Nie mam zamiaru mieszać się w Wasze sprawy. Rzekła wstając.
-Chciałam tylko powiedzieć, byś od niego zbyt dużo nie wymagała... Wiesz jacy są mężczyźni. Powiedziała uśmiechając się.

Kaena - 21-04-2009 19:09:06

<skinęła głową>

Ashla - 28-04-2009 21:06:13

-Nie wiem jak Tobie, ale mi gra on już na nerwach... Powiedziała zrezygnowana do Kaeny spoglądając na przybysza stojącego przed domem.

Vincent Valentine - 28-04-2009 22:25:08

Wypił do końca herbatę, po czym wstał i poszedł do pokoju, gdzie siedziały dziewczyny.
-Dobrze się bawicie? Spytał ironicznie.
-Chyba mieliście gościa...

Ashla - 03-05-2009 17:57:45

-Nawet nie wiesz jak bardzo. Zaśmiała się ironicznie.
-Było miło, ale ja muszę gdzieś wyjść... Vin, chodź ze mną. Spojrzała mu w oczy.
-Możesz iść z nami, ale nic na siłę. Tylko mi tu nie narozrabiaj...
Popatrzyła na Kaenę.

Vincent Valentine - 03-05-2009 17:59:15

-Jak sobie życzysz... Powiedział do Ashly.
"Możesz iść z nami" - pomyślał zerkając na Kaenę.

Ashla - 03-05-2009 18:02:30

-Wiesz, bardziej oddanej osoby od Vincenta nie znajdziesz. Zaśmiała się głośno słysząc słowa Vincenta.
-No dobrze, komu w drogę, temu czas... Powiedziała półgłosem i wyszła z domu.

Vincent Valentine - 03-05-2009 18:05:04

-Idziesz? Zapytał Kaenę stojąc w progu pokoju.
Po dłuższej chwili oczekiwania na odpowiedź, po prostu podążył za Ashlą.

Kaena - 03-05-2009 18:43:26

<skinęła głową i wyszła za nimi>

Ashla - 20-05-2009 14:59:15

Ashla weszła niespokojnym krokiem do domu. W końcu, z czego miała w tej chwili się czieszyć? Cały czas przed swymi oczyma miała ogień, który rozpętał Shaira w Gold Saucer. Jedyną jej pociechą w tej chwili była myśl, że zdołała ocalić zwykłych ludzi, przed tymi szaleńcami.
-Co ty o tym myślisz? Zwróciła do wchodzącego tuż za nią Vincenta.

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:03:48

Popatrzył się na nią posępnie. Po chwili jego twarz zaczęła się rozpromieniać.
-Uśmiechnij się wreszcie. Zrobiliśmy to, co do nas należało. Nikomu nic się nie stało, więc nie masz się czym martwić. Powiedział na pocieszenie.
-Jednakże... Ci łajdacy wciąż są "na wolności" i w każdej chwili mogą wykonać następny ruch. Dodał po chwili nieco smutniej.

Ashla - 20-05-2009 15:08:57

-Też mnie to martwi... Spuściła głowę i usiadła na kanapie w salonie.
-Wiesz Vin, czas wprowadzić w życie jeden z moich pomysłów.... Wstała szybko, wyjęła jakiś długopis i kartkę, po czym zaczęła coś energicznie pisać.

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:10:15

-Cóż to za plan? Spytał z uśmieszkiem na twarzy, wchodząc za nią do salonu.

Ashla - 20-05-2009 15:25:34

Nie odwracając głowy od pisania czegoś na kartce, zaczęła tłumaczyć:
-Każdego dnia na świecie umiera tysiące ludzi. Dzielę sobie umierających na kilka grup. Pierwsza z nich, to osoby umierające ze starości. Jest to śmierć naturalna, którą powinien umierać każdy człowiek. Druga, to ludzie umierający na różne choroby, bądź w wypadkach. Jak mówią, choroba nie wybiera, jednakże dzisiejsza medycyna potrafi dużo. No i wreszcie trzecia grupa: osoby, którym się "pomaga w umieraniu". Ludzkość powinna dąrzyć do tego, by śmiercią każdego człowieka była śmierć naturalna. W tym pomagają lekarze, którzy walczą z chorobami, policjanci, którzy pilnują porządku na drogach i tak dalej. Moim marzeniem jest wyeliminowanie trzeciej grupy umieralności. Chodzi tu oczywiście o huligaństwo na ulicach, morderstwa, kradzieże, a także o takie przypadki, jak działalność Shairy i Grahama...

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:26:23

-Marzenie piękne, ale w jaki sposób masz zamiar je zrealizować?

Ashla - 20-05-2009 15:35:51

-Dziękuję, że spytałeś. Otóż, jak pewnie sam na to już wpadłeś, zła na świecie dzieje się dużo każdego dnia. Dlatego ja sama, czy nawet z Tobą, nie dałabym rady wszystkiemu zapobiec. Jedynym rozwiązaniem jest zgromadzenie większej liczby ludzi, którzy byliby chętni do pomocy. W ten oto sposób mam zamiar założyć bractwo, które zwalczałoby "pomocników umierania". Jasne jest też, że z taim Shairą nie dałby sobie rady zwykły mężczyzna, czy kobieta. Oczywiście wszyscy przejdą specjalne szkolenia, dzięki którym nawet ShinRa zazdrościłaby im umiejętności. Jednakże wysyłani by byli do typowych akcji, typu znalezienie mordercy, odbicie zakładników, szturm na coś i takie tam. Nie mówię, że wszyscy, ale od tego przynajmniej trzebaby było zacząć. My natomiast, wraz z innymi "specjalistami" typu Rievela, zajmowalibyśmy się ściganiem i tępieniem "magów-szaleńców". Jak widzisz, historia zaczyna zataczać koło. Podobnie było z Sephirothem, ale ty i kilku twoich przyjaciół dało radę go pokonać. Podobnie będzie tym razem. Oczywiście tylko wtedy, jeżeli ktoś mi pomoże... Skończyła mówić, jednocześnie zwijając kartkę papieru.

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:38:58

-Słuchając tego możnaby rzecz "marzenia ściętej głowy". Ale co do jednego masz rację, taki organ faktycznie przydałby się. Jednakże pytanie brzmi: co do tego wszystkiego ma ta kartka papieru?

Ashla - 20-05-2009 15:47:08

-Zaraz wyjaśnię. Uśmiechnęła się.
-Greywind! Zawołała swojego wilczusia.
-Tu jesteś ty urwisie jeden. Zaśmiała się głaszcząc go.
-Posłuchaj uważnie, zanieś to naszym znajomym, dobrze? Powiedziała przypinając do jego obroży liścik. Wilk pokiwał wesoło głową i ruszył w drogę.
-Tylko wróć niedługo! Zawołała do wybiegającego z domu zwierzęcia.
-Co do tego wszystkiego ma ten liścik? Od czegoś trzeba przecież zacząć budowę naszej firmy. Jednakże, najpierw musimy coś zrobić z Shairą i Grahamem. Greywind pobiegł zanieść tą kartkę do tych "dobrych". Napisałam na niej prośbę o spotkanie. Jeżeli przyjdą, omówimy na spokojnie to, czy mają zamiar nam pomóc. Powiedziała z uśmiechem.
-Ah, i najważniejsza sprawa...

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:47:59

-Jaka sprawa?

Ashla - 20-05-2009 15:49:26

-Tyle wstępów, wyjaśnień i planów, a zapomniałam zapytać. Roześmiała się.
-Wchodzisz w to? Spytała poważnie patrząc mu w oczy.

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:50:42

-I tak nie mam nic do roboty. Wzruszył ramionami.
-Poza tym, odmówienie Tobie czegokolwiek byłoby chyba grzechem. Zaśmiał się.

Ashla - 20-05-2009 15:52:35

-Oj, nie przesadzaj. Zarumieniła się lekko.
-Jednak cieszę się, że się zgodziłeś. Uśmiechnęła się.
-To ja pójdę zrobić herbaty czy coś. Powiedziała szybko żeby zmienić temat i wyszła.

Vincent Valentine - 20-05-2009 15:53:22

Usiadł na kanapie i "wlepił spojrzenie" w okno.

Kastragar - 20-05-2009 18:02:38

<pojawia się nagle z wilkiem>
Witajcie <mówi metalicznym zmienionym głosem>
Pamiętam was... Byliście przed templarium... Czytałem ten list...<oczy z pod hełmu zaświeciły mu się błękitnie>
W liście było wezwanie i jestem ciekaw po co...<podleciał do Vincenta i usiadł na kanapie obok niego oślepiając go wkurzająco błękitną aurą>

Ashla - 22-05-2009 15:11:03

-Dobrze się spisałeś. Pogłaskała zwierzę.
-A teraz poszukaj reszty. Powiedziała i odwróciła się w stronę templariusza.
-Witaj w moim domu. Cieszę się, że zgodziłeś się na przyjście. Daj mi jednak chwilę, zanim przejdziemy do rzeczy... Ktoś musi jeszcze dojść. Powiedziała do przybysza.
-Może herbaty? Spytała z uśmiechem.

Kastragar - 22-05-2009 15:45:55

<spojrzał na nią przeszywając ją swoim błękitnym wzrokiem>
Od kiedy param się magią mrozu nie pijam ciepłych rzeczy no chyba że masz herbatę mrożoną<powiedział metalicznym zimnym głosem niewyrażającym żadnych emocji po czym zdjął hełm pokazując białe włosy i przesadziście błękitne oczy. Jego skóra jest dziwnie blada prawie biała>

Ashla - 22-05-2009 21:33:55

-Coś się znajdzie. Odparła z uśmiechem starając się zrobić dobre wrażenie na gościu. (Nie będziemy się już na początku do siebie zniechęcać ^^)
Lekkim krokiem wyszła do kuchni, by przyrządzić "mrożoną herbatę". W tym samym czasie Greywind ponownie wybiegł z domu w poszukiwaniu kolejnych znajomych.

Kastragar - 22-05-2009 22:59:20

Kim jesteś...<zwrócił się do Vincenta siedzącego obok przemawiając nienaturalni metalicznym głosem>

Vincent Valentine - 23-05-2009 10:56:00

-Przyjacielem. Odparł spokojnie.
-Ashly, a także Twoim, jak sądzę. Dodał po chwili, po czym wypił łyk napoju.

Ashla - 23-05-2009 10:59:25

Ashla przyrządziła herbatę dla gościa, po czym wróciła do salonu.
-To dla Ciebie. Powiedziała podając szklankę z napojem templariuszowi.
-Coś jeszcze mogę dla Ciebie zrobić?

Kastragar - 23-05-2009 11:48:39

Tak... O co tu chodzi...<zapytał z dźwięcznym metalicznym głosem po czym napił się herbaty>

Ashla - 23-05-2009 18:06:45

-No cóż... Chciałabym jeszcze poczekać na kilka osób, zanim zaczęłabym cokolwiek tłumaczyc.

Kastragar - 23-05-2009 19:13:13

<westchnął, wstał i podszedł do okna pijąc herbatę>

Ashla - 24-05-2009 10:50:27

Ashla usiadła na kanapie i oparła się łokciem. Z nudów zaczęła przyglądać się wpatrującemu się w okno gościowi.
-Może opowiesz nam coś o sobie? Nie znam nawet Twego imienia, wojowniku. Spytała wreszcie.

Kastragar - 24-05-2009 11:56:34

Kastragar... Tak się nazywam... W każdym bądź razie dałem sobie to imię jakieś 1000 lat temu bo właśnie wtedy straciłem pamięć. Byłem... albo i jestem kimś na kształt zabójcy demonów, wampirów i innego skurwysyństwa jakie się pałęta po ziemi. W zasadzie powinienem dawno zabić Shaire bo on jest twórcą wampiryzmu na świecie.
<przerwał żeby popić herbatę>
Mam ogólnie niszczyć zło... Ale coraz mniej widzę w tym sensu... Przynajmniej teraz inaczej na to patrze odkąd wchłonąłem moc wszystkich moich martwych pobratymców których Shaira ożywił...

Ashla - 24-05-2009 11:58:46

-W takim razie cieszę się, że po Ciebie posłałam, gdyż sprawa, którą chciałabym dziś poruszyć, powinna Ci się spodobać.

Kaena - 24-05-2009 12:06:21

<pojawiła się za plecami Ashli>

Ashla - 24-05-2009 12:11:09

-Hej Kaena. Zawołała na widok znajomej.
-Usiądź i rozgość się. Wskazała na miejsce obok niej z uśmiechem.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę. Dodała po chwili widząc dziwny wyraz twarzy Kaeny.

Kaena - 24-05-2009 12:21:04

<usiadła na wskazanym krześle>

Kastragar - 24-05-2009 19:37:27

<z nudów uniósł się w powietrze i wylał resztkę herbaty a ta zanim zdążyła plusnąć o ziemie zmieniła się w kawałek lodu który wychamował tuż nad ziemią i spokojnie wylądował na podłodze>
Nie wiem dlaczego to robię ale to nawet ciekawe...

Kaena - 25-05-2009 09:26:44

<popatrzyła na niego znudzonym wzrokiem>

Kastragar - 25-05-2009 20:09:59

<wypił do końca herbatę i położył szklankę na stole>
Zaraz wracam...

Kastragar - 26-05-2009 17:31:03

<pojawił się w śród nich niosąc Shaire na ramieniu>
Jestem. Znalazłem Shaire. Rozdwoił się na dobrego i złego. Wskrzesiłem dobrego. Teraz jest nieprzytomny...

Shaira - 26-05-2009 18:49:00

Drzwi otwierają się z hukiem. Dym ogarnia całe pomieszczenie. Gdy dym opada daje się zauważyć mroczną zakapturzoną postać na koniu, a za nią zamykający się portal.
Oddaj moje ciało!
Mówi postać mrocznym półszeptem, nie zsiadając z konia.

Kaena - 26-05-2009 19:31:46

<wzdycha patrząc na nich zirytowana>

Kastragar - 26-05-2009 20:04:47

Nie dostaniesz Shairy zła karykatóro.

Kastragar - 26-05-2009 20:33:44

<założył hełm i uniósł się w powietrze wyciągając miecz>
Przechlastam ci buźkę...

Yuffie Kisaragi - 26-05-2009 22:52:32

Wchodzi i zobaczyła kastragara wyciągającego miecz i postać w kapturze.

- łooo już walczycie.

powiedziała głosem lekko zmęczonym

Zack Fair - 27-05-2009 07:58:14

<Wchodzi za nią> I weź tu coś z tym wampirem zrób....<Wzdycha ciężko >Uwierz mi ,lepiej Shaira idź sobie  stąd .Bo nie ręczę za siebie .

Shaira - 27-05-2009 08:34:15

Shaira unosi powoli rękę w stronę Zacka, dusząc go (na odległość) i "przybijając" do ściany.
Nie rzucaj się! Nie przyszedłem tu walczyć... tylko odebrać moją własność!
Mówi mrocznym półszeptem, wskazując drugą ręką na "swoje" ciało.

Zack Fair - 27-05-2009 08:37:44

To lepiej mnie puść i zajmij się nim<uśmiecha się szyderczo ale widać że zaczyna brakować mu powietrza>

Ashla - 27-05-2009 10:05:21

-Dosyć! Wrzasnęła Ashla energicznie podrywając się z kanapy. Rozejrzała się ostrym wzrokiem po zebranych.
-Czy matka Cię nie nauczyła, że należy zapukać przed wejściem do cudzego domu?! Warknęła do Shairy, po czym w domu nastała cisza.
-Jeszcze jeden wybryk, a ja ją w tym zastąpię! Widać, że kiepski z Ciebie wampir, bo one bez pozwolenia progu żadnego domu nie przekroczą... Dodała wciąż wpatrując się w oczy Shairy.
-Szukasz ciała? Spytała ironicznie.
-Kastragar, nie mam zamiaru Ci rozkazywać, więc proszę Cię, oddaj mu jego zgubę. Powiedziała nieco spokojniej.
-Zabierz je gdziekolwiek, oby poza mój dom. Dodała srożej.
-A ty stąd wypad! Nie życzę sobie twojej obecności w tym miejscu! Ciało zaraz odzyskasz, więc nie widzę sensu w twoim dalszym pobycie tutaj. Warknęła po raz ostatni, kładąc prawą rękę na rękojeści szerokiego miecza zawieszonego na plecach Ashly, lewą zaś wsuwając do jednej z kieszeni w "poszukiwaniu" materii.

Shaira - 27-05-2009 10:13:18

W pokoju rozlega się demoniczny śmiech. Na początku cichy, potem coraz głośniejszy.
Skoro nalegasz...
Zsiada z konia i podchodzi powoli do Kastragara.
Oddaj moją własność-pani prosi...

Kastragar - 27-05-2009 15:14:59

<spojrzał na niego>
Nie oddam dobrego Shairy tak poprostu...
<odepchnął go od siebie i wyciągnął rękę przygotowująć zaklęcie>

Ashla - 27-05-2009 15:21:53

-Ja Ci nie kazałam tu z nim przychodzic, a mile widziany w moim domu nie jest. Jeśli macie zamiar walczyc, to róbcie to gdzieś indziej.

Zack Fair - 27-05-2009 17:30:15

Siada na podłodze
-Siemka wszystkim.........
uśmiecha się
-Shaira idź sobie póki proszą .

Shaira - 27-05-2009 18:31:23

Nie wyjdę póki nie odzyskam swojej własności!!!
Zapada cisza. Głos Shairy odbija się echem po pokoju.
Więc oddaj mi ciało pókim miły...
Wyciąga rękę po ciało.

Zack Fair - 27-05-2009 19:14:37

Podchodzi do Kastragara łapie go z tyłu za zbroję i wyciąga z pomieszczenia
-A tera bierz co twoje i wypad!!!!!!!!!!!!!!!

Kastragar - 27-05-2009 21:22:44

<zastukał w drzwi z innego pokoju po czym powoli je uchylił i wszedł z powrotem.>
I oddacie tak po prostu Shaire??? BO JA GO NIE ODDAM... PONIEWAŻ TEN SHAIRA MI WIELOKROTNIE POMÓGŁ I CHOĆ JEST WAMPIREM A TAKICH JAK ON MIAŁEM TĘPIĆ JEST MOIM PRZYJACIELEM!!!!
<Zagrzmiał wściekle głosem z nienaturalną nutą metalicznego dźwięku>
Chociaż bardzo chcę wiedzieć po co Ashla mnie tu sprowadziła... Mnie nieznaną jej osobę i mi zaufała to nie mogę stawiać na szali życia Shairy! Po cholerę ja się targałem żeby go uzdrowić?!? Po to żeby dalej żył!!! Jeśli będę musiał odejdę z tąd ale Dobry Shaira idzie ze mną!

Shaira - 28-05-2009 06:17:35

Bierze dobrego Shairę na plecy, "wrzuca" go na konia, sam także wsiada. Koń odwraca się, a Shaira macha ręką.
Yo!
Koń powoli wychodzi z pomieszczenia.

Kastragar - 28-05-2009 08:16:44

<Spojrzał na Zacka przenikając go swoimi świecącymi się błękitnymi oczyma ze złością>
Dałeś mu odejść ale zostanę tu do wyjaśnienia się sprawy Ashli ale potem ruszę z tąd natychmiastowo...
<Spojrzał w stronę wychodzącej mrocznej postaci i wezwał sługusa kiedy zły Shaira wyszedł>
Śledź go i potem zdasz mi raport gdzie Shaira poszedł.
<sługus wydał jakiś dźwięk po czym zniknął>

Zack Fair - 28-05-2009 08:19:30

-Co tam , po co mieliśmy wpaść ???
Pyta zniecierpliwiony

Ashla - 28-05-2009 15:10:58

Spojrzała za wychodzącym Shairą z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jej serce radowało się, że tym razem nie doszło do walki. Jednak nie mogła sobie udarować, że oddała tak łatwo to ciało. Każde stworzenie, nawet jeśli nie jest człowiekiem, zasługuje przecież na równe traktowanie. W myślach Ashly pojawiło się więc pytanie "Co on zamierza z nim zrobić?".
"-Co tam, po co mieliśmy wpaść?" Przerwał jej rozmyślania zniecierpliwony głos Zacka.
-Tak, przepraszam Was. Usiądźcie i wyjaśnię Wam o co chodzi. Powiedziała szybko, a gdy goście zajęli swoje miejsca, zaczęła cągnąć dalej.
-Sytuacja do której przed chwilą doszło nie była planowana. Wielce mnie zmartwiło to, co się przed chwilą stało. Dlatego też na wstępie chcę Cię przeprosić templariuszu za to, że pozwoliłam mu tak łatwo odejść. Mam jednak nadzieję, że uda nam się to odkręcić. Mówiła wolno, wpatrując się w oczy Kastragara.
-Ale nie chcę Was już nudzić moją tą gadaniną. Zebrałam Was tu, by pomówić właśnie o Shairze i Grahamie. Zanim jednak cokolwiek na ten temat zacznę mówić, mam do Was jedno pytanie. A mianowicie, po której stronie konfliktu jesteście? Chcecie pomóc im, cokolwiek zamierzają, mi, w walce z nimi, czy też zamierzacie pozostać obojętni na ten konflikt?

Zack Fair - 28-05-2009 15:29:36

-Zlewam na to
Wstaje i wychodzi

Shaira - 28-05-2009 15:35:53

W pokoju rozlega się głos (ale mnie tu nie ma!)
Hahaha... powodzenia Ashla... z tego co widzę coś ci nie wychodzi przekonywanie... nie zdajecie sobie sprawy z mojej potęgi. Hahahahahahaha

Kastragar - 28-05-2009 19:28:12

Jestem do zabijania skurwysyństwa takiego jak zły Shaira więc myślę że jestem po tej dobrej stronie.
<Spojrzał na Ashle>
Chyba wiem po co nas tu zebrałaś i ja jestem za. Nie zważaj na Zacka... Jest tchórzem i beznadziejnym wojownikiem.
<powiedział metalicznym głosem>

Kastragar - 28-05-2009 19:31:10

Znasz moją odpowiedź Ashlo w tej materii jestem z tobą ale muszę ratować Shaire więc przepraszam na chwilę.
<zniknął nie wiadomo gdzie>

Kaena - 28-05-2009 20:05:21

<popatrzyła na nią znudzonym wzrokiem>

Ashla - 29-05-2009 09:04:56

-No cóż, każdy dokonuje wyborów. Z resztą, można było się tego po nim spodziewać. SOLDIERsi.... Powiedziała do siebie lekko zrezygnowana.
-Nie ma co płakać. Taki nie zdyscyplinowany żołnierz przyniósłby same problemy bractwu. Dodała na pocieszenie, po czym zwróciła się do ogółu.
-W tej kwestii radźcie sobie sami. A teraz proszę Was, wyjdźcie, bo chcę się przygotowac do podróży. Rzekła i odwróciła się w stronę Kaeny.
-Ty możesz zostać. Vincent chce się chyba z Tobą pożegnac...

Yuffie Kisaragi - 29-05-2009 16:56:13

Po wysłuchaniu tego wszystkiego wstała i wyszła w milczeniu

Ashla - 29-05-2009 23:02:46

-Wygląda na to, że zostaliśmy sami. Powiedziała wesoło.
-To wy sobie pogadajcie, a ja pójdę się spakować. Rzekła puszczając "parze" oczko i wyszła z pokoju.

Kastragar - 29-05-2009 23:17:53

<pojawił się przed Ashlą>
Jestem ale mam do was wszystkich żal. Wiecie co żeście narobili przez to że puściliście Shaire z na w pół żywym dobrym Shairą?!?
<Zapytał ze złością>
Teraz zły Shaira ma ciało przez co ma potęgę nie do opanowania... To ciało samo w sobie zwierało moc!
Jednak uratowałem duszę dobrego Shairy...<pokazał Ashli nóż którym zły Shaira  odprawił rytuał na ciele... Kiedyś nóż o czarnej klindze świeci się na niebiesko>
To nóż to coś na kształt pojemnika na duszę... Mam tam dobrego Shaire...

Shaira - 30-05-2009 10:11:13

Drzwi otwierają się spokojnie. Do pokoju wlatuje zimny wiatr. W drzwiach pojawia się Shaira i wchodzi spokojnie do pomieszczenia.
Puk, puk...
Mówi z ironią w głosie.
Owszem masz tego idiotę w sztylecie... ale co z tego?
Zamka drzwi i podchodzi do kanapy.
Pozwolisz, że usiądę?
Pyta się Ashli i rozsiada się na kanapie.
Słuchaj Kastragar. Ten idiota, którego masz w sztylecie to zwykły mięczak... całą moc jaką miał, miał dzięki mnie! Ale chyba nie myślisz, że dałbym mu całą moc? Dałem mu tylko bardzo małą część swojej mocy w zamian za to, że odda mi swoje ciało...

Kastragar - 30-05-2009 10:37:59

Wziąłem go dlatego że z nim byłem przynajmniej po jednej stronie  barykady i jestem mu coś winny a ty go nie zniszczysz...<Od dzisiaj mój metaliczny głos jest oznaczany niebieskim kolorem.>

Kastragar - 30-05-2009 10:40:53

I zauważyłem że lubisz obrażać samego siebie bo ten IDIOTA jak go nazwałeś jest tobą...
<powiedział z ironicznym uśmieszkiem którego nikt nie zauważył z pod hełmu>

Kastragar - 30-05-2009 10:42:27

I uwierz mi... On ma większą moc niż ci się zdaje...

Ashla - 30-05-2009 14:02:00

-Ależ panowie... Proszę, załatwcie swoje sprawy na zewnątrz. Rzekła z lekką ironią w głosie.
-Ja właśnie wychodzę. Dodała wychylając się znad torby, w którą właśnie pakowała swoje rzeczy.

Kaena - 30-05-2009 18:06:01

<wyszła do sypialni>

Shaira - 30-05-2009 20:02:12

Nie! Nie, nie, nie! Eh... wygląda na to, że będę musiał wam swoją historię, a właściwie historię tego idioty. Więc... pewnego razu byłem ścigany przez łowców wampirów. Gdy moje ciało było bliskie zniszczenia zauważyłem zwyczajnego człowieka. Oferowałem mu część swej mocy oraz nieśmiertelność w zamian za jego ciało. Odprawiłem rytuał pieczętujący, a żeby ten idiota nie zdradził mnie łowcom wampirów rzuciłem na niego klątwę. Od tamtej pory jak ktoś wiedział o mnie za dużo ginął... ten, którego masz w sztylecie jest człowiekiem. Nawet nie jest wojownikiem, czarownikiem, jest nikim!
Mówi wstając.

Ashla - 30-05-2009 21:36:46

-W takim razie już nic Cię z nim nie łączy i możesz zostawić go w spokoju... Długo tak jeszcze możecie? Zapytała wstając.

Kastragar - 30-05-2009 22:25:18

Czyli teraz znam całą prawdę w takim razie mogę cię zabić...
<powiedział złowieszczo uderzając Shaire z taką siłą że wyleciał przez framugę razem z drzwiami>
Ten człowiek który jest w tym sztylecie jest prawdziwym Shairą, a ty wampirze przejąłeś jego imię po przez konszachty z nim...
<powiedział wychodząc na zewnątrz za Shairą>
Już nie jesteś tak silny... Nie jesteś już, jak to mówiłeś podwójnie nieśmiertelny...
<powiedział to podnosząc Shairę wysoko za mankiet.>
Tamta dusza dawała ci drugie życie teraz jej nie masz. Mogłeś o tym pomyśleć.
<powiedział nienawistnym głosem po czym uderzył go opancerzoną pięścią w brzuch. Po uderzeniu rzucił Shairą o kamień>
Teraz z tąd odejdź zanim cię zabiję resztko Shairy.

Kastragar - 30-05-2009 22:29:24

Daję ci ostatnią szansę odejdź stąd...
<wycelował zaklęcie zamrażającę i zrobił barierę z lodu której Shaira nie mógł przekroczyć>
Podobno wampiry nie mogą przejść nad wodą lub przez wodę w każdym bądź razie ten lód to też woda...

Ashla - 30-05-2009 23:06:33

-Ehh... Wreszcie spokój...Westchnęła uradowana.
-Na szczęście nie mam tam kwiatków, które mogliby zniszczyć...Dodała, po czym zwróciła się do Vincenta.
-Pożegnałeś się już? Bo ja jestem gotowa. Przy ostatnich słowach zarzuciła torbę z materią, ubraniami i innymi przydatnymi przedmiotami na ramię.

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:11:35

-Już idę... Odpowiedział, po czym wszedł do sypialni.
Vincent zaczął się przypatrywać Kaenie. W tej chwili było absolutnie cicho. Jedynymi dźwiękami, które przerywały tę ciszę i uniemożliwiały "słyszenie przelatujących much" były odgłosy Kastragara i Shairy bijących się przed domem.
-Cóż... Nigdy nie byłem dobry w dobieraniu słów... Zaczął mówić niepewnie.
-I tym razem również nie pożegnam się z Tobą jakoś nadzwyczajnie... Dodał drapiąc się po głowie.

Kaena - 30-05-2009 23:16:05

<patrzyła na niego>

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:20:51

-Ehh... Nieważne. Zrezygnował i jedyne co zrobił to podszedł do niej i pocałował ją delikatnie w czoło. Po chwili wyszedł za drzwi.
-Radziłbym się stąd ulotnić, bo Ashla znów wpadła na jakiś dziwny pomysł... A jak zdąrzyłaś się przekonać niektóre jej pomysły potrafią, delikatnie mówiąc, wyprowadzić człowieka z równowagi. Dodał przystając przy wyjściu z sypialni.

Kaena - 30-05-2009 23:22:16

Kiedy wrócisz...? <powiedziała cichym, łamiącym się głosem>
<na jej twarzy było widać spokój lecz słowa zdradziły uczucia>

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:24:12

-Jeśli w ogóle wrócę... Przerwał i westchnął.
-Chodźmy już lepiej, bo nie chcę żeby Ci się coś stało. Zmienił teamt i skierował się w stronę drzwi wejściowych (wywarzonych), przy których stała już Ashla.

Kaena - 30-05-2009 23:25:22

<odwróciła wzrok i wstała powoli>
<idąc niezauważalnie wytarła łzy>

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:26:17

-Dobrze, skończyliśmy. Rzekł do Ashli i wyszedł przed dom razem z Kaeną.

Kaena - 30-05-2009 23:27:44

<wyszła za nim>

Ashla - 30-05-2009 23:35:48

Kiwnęła w jego stronę twierdząco głową i wyszła przed dom.
-Heh, nawet nie mam co zamykać. Zaśmiała się przyglądając się "drzwiom".
-Piękna noc, prawda? I te gwiazdy... Szeptała cicho wpatrując się w niebo. W tym samym czasie wzięła do rąk jakiś patyk i przy użyciu materii "fire" rozpaliła go.
-Takie same niebo było tamtej nocy... Bredziła do siebie dalej nadal uśmiechnięta.
-I w ten sam sposób się ze mną rozstał... Skończyła cicho rzucając pochodnię na dom.
Wiele elementów domu było drewnianych, więc ogień rozprzestrzenił się dość szybko. Domek palił się wielkim płomieniem, a Ashla smutnie przyglądając się w jego stronę zaczęła mówić do Kaeny. -Proszę Cię, nie idź za nami. A gdy upewniła się, że domku już nic nie uratuje, ruszyła z Vincentem "w świat".

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:37:58

-Żegnaj... Powiedział swoje ostatnie słowo do Kaeny i ruszył za Ashlą.
-Trochę szkoda mi opuszczać tego Shairę. Zaśmiał się na pocieszenie zerkając na Kastragara i jego przeciwinika.

Kaena - 30-05-2009 23:38:58

<popatrzyła za nimi nic nie mówiąc>
<na ziemie spłynęło kilka kropel krwi z miejsca gdzie wbiła paznokcie>

Vincent Valentine - 30-05-2009 23:41:22

Nie minęło pół godziny, a Ashla z Vincentem znaleźli się poza zasięgiem wzroku obecnych. Ogień zaczął przygasać, odsłaniając szczątki domu...
(I w ten oto sposób żegnamy się moi mili. Być może Ashla i Vincent powrócą... I to nie koniecznie w swojej "dawnej" postaci...Choć nie wiem czy będę miał na to siłę i ochotę :P. Prawdopodobnie jednak możecie uznać owych "zacnych obywateli" za zmarłych...
PS. Nie martwcie się, nic kosztownego w szczątkach domu nie ma, więc nie macie już czego w nim szukać ^^)

Kaena - 30-05-2009 23:44:50

Żegnaj...

<Odeszła>

Kastragar - 31-05-2009 08:54:46

<choć zakazali za sobą iść poszedł cicho za nimi zostawiając nieprzytomnego Shairę>
Nie wiem po co ale idę...
<wyszeptał do siebie siebie...>

Kaena - 31-05-2009 18:12:42

[ idź sobie idź. Konrad przestał pisać na naszym forum więc pewnie nie dostaniesz odpowiedzi... ]

Kastragar - 31-05-2009 23:10:15

[wiem... chciałem sobie zrobić przerwę od forum ale się rozmyśliłem... :S trudno przestać pisać...]

GotLink.plfishingsuperstars materace hilding